Dzisiaj chciałabym poruszyć sprawę oddawania organów po śmierci. Wiem, że jest wiele osób za i przeciw. Powiedzcie, czy zastanawialiście się kiedyś nad oddaniem komuś kawałka siebie, który Wam już i tak nie będzie potrzebny, a komuś może podarować drugie życie ?
Jakiś czas temu było głośno o mężczyźnie, któremu maszyna do rozdrabniania kamieni oderwała wielki kawał twarzy i zmiażdżyła kości czaszki, żuchwę oraz naczynia krwionośne. Lekarze przeszczepili mu twarz od innego, który miał wypadek. Decyzję podjęła jego matka. W telewizji był też o tym reportaż. Dziennikarz przeprowadził wywiad ze starsza panią - matką, która zgodziła się na oddanie organów swojego zmarłego syna do przeszczepu, oraz sąsiadami. Gdy to oglądałam to było mi żal tej kobiety, bo nie tylko straciła syna, ale musiała także podjąć ważną decyzję. Podjęła ją i dzięki niej uratowała kilka osób. Najbardziej zdziwiło mnie podejście niektórych sąsiadów, którzy potępili jej decyzję. Nie sądziłam, że ludzie będą potępiać kobietę, która uratowała nie jedno życie, a kilka. Szperając po internecie znalazłam artykuł, w którym ta kobieta wypowiedziała się na ten temat. Przytoczę fragment "Ludzie różne rzeczy mówią, ale przecież trzeba pomagać, szczególnie w świecie gdzie każdy patrzy tylko na swoje sprawy, na własny czubek nosa."
Dużo słyszy się o tym, że warto pomagać, ale jak przychodzi co do czego, to pojawia się strach przed podjęciem decyzji. A co jeśli to, a co ludzie powiedzą, a czemu ja ... Takich pytań może być jeszcze więcej, może więc trzeba podjąć decyzje zgodnie z własnym sumieniem i sercem, a nie słowami innych ? Sama zaczęłam zastanawiać się, czy po swojej śmierci oddać organy. Jako, że mam całkowicie inne podejście do wiary to może mi jest łatwiej. Wiem, że są osoby, które nie chcą nawet słyszeć o tym, żeby w taki sposób pomóc po śmierci - chcą być pochowane i zbawione w niebie. Sądzicie, że Bóg Was potępi i ześle do piekła za to, że uratowaliście komuś życie? Pomagać nie musimy po śmierci - żyjąc możemy oddać krew czy zostać dawcą szpiku.
Dużo słyszy się o tym, że warto pomagać, ale jak przychodzi co do czego, to pojawia się strach przed podjęciem decyzji. A co jeśli to, a co ludzie powiedzą, a czemu ja ... Takich pytań może być jeszcze więcej, może więc trzeba podjąć decyzje zgodnie z własnym sumieniem i sercem, a nie słowami innych ? Sama zaczęłam zastanawiać się, czy po swojej śmierci oddać organy. Jako, że mam całkowicie inne podejście do wiary to może mi jest łatwiej. Wiem, że są osoby, które nie chcą nawet słyszeć o tym, żeby w taki sposób pomóc po śmierci - chcą być pochowane i zbawione w niebie. Sądzicie, że Bóg Was potępi i ześle do piekła za to, że uratowaliście komuś życie? Pomagać nie musimy po śmierci - żyjąc możemy oddać krew czy zostać dawcą szpiku.
Jaki jest mój stosunek do tego tematu ? Obecnie mam skończone 18 lat, za ponad 2 miesiące skończę 19. Pamiętam jak kiedyś będąc w hospicjum i widząc tych wszystkich ludzi, uświadomiłam sobie, że życie to jest coś najpiękniejszego. Nie ma piękniejszego prezentu niż życie, prawda ? Widząc tych ludzi i te biedne dzieci obiecałam sobie, że gdy tylko skończę 18 lat oddam krew i zostanę dawcą szpiku. Niestety moja choroba zdyskwalifikowała mnie i nie mogę w ten sposób pomóc. Moje ciało to coś dzięki czemu dzisiaj mogę żyć, więc czy po mojej śmierci będzie mi ono potrzebne ? Na pewno nie. Jak to mówią "nikt nie zna daty ani godziny". Sama myśl o tym, że mogę podarować komuś coś co jest w życiu najpiękniejsze sprawia, że mam uśmiech na ustach. Wiem na pewno, że gdy będę odchodzić z tego świata chce pomóc komuś, dlatego ja na pewno zgodzę się na oddanie narządów.
Życie mamy tylko jedno, czasem przez chorobę, wypadek czy głupotę możemy wisieć na krawędzi życia i śmierci. Będąc w takiej sytuacji każdy by chciał, żeby pojawiła się osoba, która podałaby nam rękę i przeciągnęła na stronę życia.
Jak to jest z Wami ? Jakie macie zdanie na ten temat ?
Bardzo dużo informacji możecie przeczytać TU.
Bardzo dużo informacji możecie przeczytać TU.
Jestem za, mi i tak do niczego się nie przydadzą ;)
OdpowiedzUsuńjestem takiego samego zdania.
Usuńja również :)
UsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam. Taka pomoc naprawdę może uratować życie, zwłaszcza, że tak naprawdę nic nas to nie kosztuje. Jedynie dla naszych bliskich może być to trudna decyzja...
OdpowiedzUsuńJa jestem zdecydowanie za, bo po co mi organy jak będę leżeć w trumnie. Tak dzięki nim mogę kogoś uratować, ktoś będzie miał dane żyć, rozpocznie nowe drugie życie.
OdpowiedzUsuńJa jestem za! Nie rozumiem tych zabobonnych reakcji, chyba lepiej komuś pomóc, przecież w trumnie i tak wszystko się rozłoży i po pięknie nie będzie śladu. Dodam coś co trochę wiąże się z tematem: kiedyś pracowała ze mną dziewczyna, która przez kilka lat była świadkiem jehowy (nawrócili ją :)) ale kiedy jej córka poważnie zachorowała, a ona dowiedziała się, że nie może pozwolić na przetoczenie krwi, bo to niezgodne z zasadami, to tak się wściekła, że od razu nawrócenie jej minęło.
OdpowiedzUsuńuważam, że trzeba pomagać innym nawet w taki sposób
OdpowiedzUsuńpo co mi moje ciało, kiedy ja nie będę żyć? żeby robaki miały więcej do zjedzenia?
moi bliscy wiedzą, że gdy odejdę, a będzie taka możliwość to moje organy mogą oddać innym ludziom
a ta starsza pani, która oddała między innymi twarz swojego syna innemu człowiekowi to dla mnie święta - wspaniały Człowiek przez duże C
ja jestem za, mój mąż także. Teraz oddaję krew i zgłosiłam się do DKMS :) Tak niewiele, a można pomóc :)
OdpowiedzUsuńPodpisuje się pod tym :)
OdpowiedzUsuńA można zapytać, na co chora jesteś?
OdpowiedzUsuńzgadzam się z tobą :) ludzie mówią że chcą pomagać, ale do czasu. Kiedy przyjdzie potrzeba udają, że nic takiego nie mówili :/
OdpowiedzUsuńUważam, że to jest dobry pomysł. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą - i ja ostatnio zaczęłam doceniać to co jest najważniejsze - zdrowie i życie, myślę ze tez za sprawą sporej ilość filmów o białaczce itp. Piękne filmy - tak na marginesie :D
OdpowiedzUsuńAle w sumie nad oddawaniem narządów się nie zastanawiałam jeszcze ale krew na pewno będę oddawać jak niedługo skończę 18 lat :)
Właśnie mi przypomniałaś, jak dawno nie oddawałam krwii! Muszę się wybrać koniecznie!
OdpowiedzUsuńbardzo przydatny post, już o tym kiedyś myślałam, ale sama nie wiem :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100%!!!
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam.
OdpowiedzUsuńTeż nie mogę być dawcą krwi i szpiku...
Oczywiście, że oddam organy :) Wszystko co potrzeba! I tak chciałabym aby poddano mnie kremacji więc nie mam nic przeciwko :) Dziwię się gdy ludzie odmawiają, przecież i tak będą już martwi?
OdpowiedzUsuńja też zamierzam oddać :)
OdpowiedzUsuńMyślę że tak, oddałabym organy :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie jestem przekonana do tego, czy zgodziłabym się na oddanie organów swoich, swojego dziecka, męża itp...To szczytny cel, ja to rozumiem, ale mam wątpliwości...
OdpowiedzUsuńnie będę pisała jak wszyscy, że jestem ZA bo i tak większość deklarujących się potem nie podpisuje zgody...
to temat bardzo ciężki i kontrowersyjny, bardzo emocjonalny, w obliczu śmierci bliskiej nam osoby ciężko podejmuje się takie decyzje...ja niestety nie wiem co bym zrobiła
Ciezki temat na piatkowy wieczor ;) Przyznam, ze kiedys (parenascie lat temu) sie nad tym zastanawialam, pozniej w mlynie codziennych spraw zapomnialam o temacie i Ty mi przypomnialas ;) Mysle, ze nie mialabym nic przeciwko.
OdpowiedzUsuńDiametralnie zmieniłam swoje zdanie na ten temat, kiedy obejrzałam reportaż o tym jakie są warunki pobrania organów. Lekarz stwierdza śmierć mózgu u osoby podpiętej do aparatury, która teoretycznie wciąż żyje. Jak wygląda takie badanie? Komicznie i tragicznie jednocześnie. Należy pacjentowi strzyknąć zimną wodą do ucha - brak reakcji - punkt dla lekarza. Potem dziabnięcie szpilką w palec stopy - brak reakcji znowu punkt. Potem lekarz świeci latareczką w źrenicę - nie reaguje, więc człowiek jest martwy. Według mnie to jakiś horror! Żyjemy w XXI wieku i tak ma wyglądać profesjonalna ocena czy człowiek faktycznie nie żyje!? Bez jaj!
OdpowiedzUsuńTo nie jest tak, że umierasz, leżysz w kostnicy i coś ci wycinają - muszą to zrobić szybko, tuż po ustąpieniu akcji serca. Nie ma czasu na zastanowienie, trzeba ciąć, mimo, że gwarancją czyjej śmierci jest jeden jedyny bodziec zmysłowy...
Niedawno na dwójce leciał kolejny reportaż w tej tematyce - dziewczyna po ciężkim wypadku miała zostać pokrojona na organy, rodzina zgodziła się (badanie takie same jak opisałam wyżej) po upewnieniu lekarki, że córka po odpięciu respiratora umrze. Co się okazało: kiedy odłączono aparaturę - dalej samodzielnie oddychała, serce biło - żyła! Lekarze mówili, że to tylko chwilowe, ale rodzina czekała, czekała... Ten stan trwał kilka dni - bez kroplówki, odżywiana dożylnego czekała na decyzję lekarza, że jej ciało żyje. Znów zaczęto ją leczyć, a ona odzyskała całkowitą sprawność umysłową i fizyczną!
Nie zgodziłabym się na wycięcie moich organów, ani moich bliskich. Medycyna wciąż nie potrafi ocenić kiedy mózg naprawdę przestaje funkcjonować i nie mogłabym żyć ze świadomością, że pozwoliłam rozczłonkować kogoś, kto mógł otworzyć oczy.
Dramat :O
UsuńWłaśnie dlatego mam wątpliwości...
Swoją drogą o oddawaniu krwi też słyszałam wiele złego od samych lekarzy...oczywiście to były rozmowy na ucho, po godzinach, gdy nikt nie słyszał...
Przyznam szczerze, iż Twój komentarz mnie zszokował! :O
UsuńPrzyznam szczerze, iż do tej pory byłam gotowa oddać moje organy po śmierci... Jednak jestem przerażona praktyką lekarską w tej kwestii. Nigdy nie wybaczyłabym sobie, gdybym pozwoliła wyciąć organy bliskiej mi osobie, a okazałoby się że mogłaby ona jeszcze żyć ( gdyby nie błąd lekarza... ) ...
Koszmar...
Również oglądałam reportaż o tej dziewczynie..
UsuńRozumiem, że oddawanie organów to szczytny cel, ale wiem, że ja na coś takiego bym się nie zdobyła.
Jestem za!!!
OdpowiedzUsuńSuper pomysł na wpis, rzadko się zdarza, że ktoś porusza równie ważne tematy! :)
Najlepiej o zgodzie poinformować najbliższych, bo to oni będą wyrażać zgodę. Niedawno umarł mi ktoś bliski i to był moment, gdzie każdy z najbliższej rodziny określił się trochę w żartach, trochę na poważnie jak ma być pochowany i czy organy oddaje. Wola każdego będzie uszanowana, a w odpowiednim czasie ta rozmowa nam się przypomni.
OdpowiedzUsuńA najgorsze jest to, że niektórzy ludzie się nie zgadzają, mimo, że na uratowanie bliskiej osoby nie ma już szans :c
OdpowiedzUsuń"że na uratowanie bliskiej osoby nie ma już szans" ?
UsuńA skąd my możemy to wiedzieć? Przeczytaj sobie komentarz "bognyprogram".
Może ta szansa jest zawsze?
Ja jestem oczywiście za i mam zamiar sobie zamówić specjalną kartę dawcy organów pośmiertnie, szkoda by było komuś nie pomóc jak jest taka okazja a ja już będę na tamtym świecie i nic mi z tego.
OdpowiedzUsuńMoja rodzina od dawna wie, że w przypadku mojej śmierci moje ograny jeśli tylko się przydadzą mają zostać przekazane potrzebującym. Resztę kazałam spalić.
OdpowiedzUsuńNiedawno w ogladalam program w którym jakis dziadziu powiedział całej swojej rodzinie aby po ś...... pochowali go w piwnicy pod domem w zakupionym przez niego egipskim sarkofagu. Powiedzial ze nie bedzie sie rozczulal nad tym czy tego dokonaja. Jesli nie to przeciez ich bedzie gryzlo sumienie przez nie spelnienie jego woli. :)
OdpowiedzUsuńZa kilka miesięcy konsze 18 lat i już wiem, ze będę oddawać krew i szpik. Wiem jakie to ważne, szczególnie, że moja mama straciła brata przez białaczkę.
OdpowiedzUsuńW poście wspominałaś o chorobie, co Ci dolega? :( Jeśli to zbyt osobiste pytanie to oczywiście rozumiem :)
Jestem jak najbardziej za.. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
również jestem za i na pewno zgodzę się na to :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że taka decyzja jest w naszych czasach dość oczywista. Zaciekawiło mnie jednak dlaczego uważasz, że ludzie mocno wierzący mają z tym problem? U mnie w liceum w klasie maturalnej ksiądz dawał zainteresowanym specjalne deklaracje dotyczące właśnie oddania organów po śmierci. Więc KK jest jak najbardziej za tym, a nie przeciw.
OdpowiedzUsuńBo robiłam "rozeznanie" w tym temacie, wiele osób, głównie starszych uważa, że skoro Jezus został normalnie pochowany to oni też, że w niebie te organy będą im potrzebne... Nie potępiam ich, ich życie ich wybór.
UsuńNa jestem za! Po śmierci, już żaden organ mi potrzebny nie będzie, ale krwi nie oddaję, bo na sam widok igły mdleję. Nie umiem się przemóc, próbowałam, ale łupłam na podłogę jak zobaczyłam to całe osprzętowanie :/
OdpowiedzUsuńNie ma piękniejszego prezentu niż życie - masz rację, ale ile osób nie dostrzega jak życie może być piękne. Gonią za pieniądzem, tylko za swoim dobrem... Oczywiście, jeżeli miałabym wybierać to jak najbardziej po śmierci chciałabym by moje organy komuś pomogły. Mnie już nie będą potrzebne a mogą uratować kilka istnień.
OdpowiedzUsuńteż o tym myślałam i jestem jak najbardziej za by po swym odejściu dać siebie innym potrzebującym..
OdpowiedzUsuńjak najbardziej się pod tym podpisuje, ale szczerze mówiąc nie wiem, jak zareagowałabym, gdyby proble miał dotyczyć kogoś z najbliższej rodziny... wolę się jednak nie dowiedzieć
OdpowiedzUsuńJa oddam swoje organy- mi po śmierci już się nie przydadzą, a ktoś inny może dostać szansę na drugie życie :)
OdpowiedzUsuńJa tez jestem jak najbardziej zeby mi wyciac po smierci wszystko to co zdrowe a mogloby pomoc innej osobie :)))) przeciesz mi do szczescia juz i tak nie bedzie potrzebne.
OdpowiedzUsuńJestem za...w ogóle nie mogę pojąć jakiegokolwiek "potępienia" takiego działania, takiej decyzji...nie rozumiem co inni (przeciwni oddaniu organom) uznają w tym za złe...
OdpowiedzUsuńZamierzam oddać swoje organy po śmierci. Od ok. dziesięciu lat noszę w dokumentach odpowiednią adnotację z grupą krwi i oświadczeniem. Wolę aby moje organy zostały wykorzystane i pozwoliły żyć innym.
OdpowiedzUsuńmnie dyskwalifiku waga jelsi chodzi o dawstwo szpiku lub krwi -.- ale co do kwestii oddawania organow kiedys mi mama opowiadala ze sowjego cxasu bylo glosno o rpzypadkach lekarzy ktorzy wzieli lapowke i specjalnie w sytuacji gdy kogos dalo sie jeszcze odratowac nie robili tego, bo osoba wyarzila zgode na bycie dawca organow.. wiec to no niestety roznie z tym bywa
OdpowiedzUsuńOddawanie organów - szlachetna rzecz. Ale oddanie twarzy to już wielka odwaga. Sama nie wiem, czy podjęłabym taką decyzję.. Skłoniłaś mnie do przemyśleń
OdpowiedzUsuńBardzo trudny temat poruszyłaś ;)
OdpowiedzUsuńJestem dawcą organów, znaczy wypełniłam oświadczenie woli, które noszę przy sobie. Niby istnieje domniemana zgoda, ale jeśli rodzina nie godzi się na pobranie narządów, to się tego nie robi. Ale istnieje jeszcze coś takiego, jak pobieranie narządów od dawców żywych, a nie mówi się o tym dużo i głośno (ostatnio w tv coś wspomnieli). Najczęściej przeszczep od dawcy żywego zachodzi w przypadku rodziny, ewentualnie pokrewieństwa emocjonalnego, a właśnie takich organów do przeszczepu po prostu brakuje, nie ma się co oszukiwać - one są najlepsze.
OdpowiedzUsuńMyślę, że oddawanie organów to sprawa indywidualna, ale osobiście nie widzę nic złego w tym i nie wiem, jakie argumenty przeciwnicy mogliby wysunąć dla poparcia własnego wyboru.
Zgadzam się z Tobą w 100 %, jesteśmy w podobnym wieku, no jestem od Ciebie rok starsza. Logiczne jest to, że teraz o tym nie myślimy. Ja jednak postanowiłam, że przygotuję na to moją rodzinę, albo zostawię list, gdyby coś się stało. Nie wiem jak oni zareagują, ale ostatnią wolę spełnić muszą. Skoro mnie i tak już nie będzie, to czemu nie mogę komuś pomóc?
OdpowiedzUsuńCiężki temat poruszyłaś, ale słusznie. Chciałabym pomóc, ale z kolei nie wiem co moi bliscy na to. Nie chodzi mi tu o sąsiadów, ale najbliższą rodzinę - co oni będą czuć. Nie zdecydowałam więc jeszcze jaka będzie moja pośmiertna decyzja.
OdpowiedzUsuń