Anoreksja - twoją przyjaciółką ?

Długo zastanawiałam się czy pisać ten post, ale w końcu stwierdziłam, że napiszę. W wakacje 2009 roku zaczęłam chorować na anoreksje. Były to moje początki, z których dałam rade sama wyjść (a wiem, że nie wszystkim to się udaje), opamiętałam się w odpowiednim czasie. Zaczęło się niewinnie. Chciałam zrzucić z 6-7 kg, mimo że ważyłam 52 kg przy wzroście 160 cm. Zaczęłam wertować internet no i natrafiłam na tzw. motylki. Zobaczyłam ich efekty i byłam zdumiona. Chciałam być jedną z nich i tak się stało. Od razu założyłam sobie na nadgarstek czerwoną nitkę, jako symbol ruchu "Pro-ana". Od tej pory Ana była moją przyjaciółką. Prowadziłam skrupulatnie pamiętnik, w którym zapisywałam to co zjadłam. Niedawno usuwając stare pliki na mojej mp4, natknęłam się na ten pamiętnik. Oto fragment z niedzieli, 3 sierpnia 2009 roku:

"(..) Już nawet przyzwyczaiłam się jak mi burczy w brzuchu...
Pomyśleć, że kiedyś, to co jem teraz, zjadłabym tylko na obiad, a do tego śniadanie, kolacja i deserek- czyli batonik kinder delice albo lody!!
Jak mogłam tyle jeść....Teraz jak jem to mam wyrzuty sumienia, ale nie idę do łazienki wymiotować...Na następny dzień mam kare...
Dzisiaj zjadłam: kilkanaście frytek...z 9 ( jak nie więcej) orzechów włoskich, dużą bułkę z masłem i szynką... i makaron... no i kilka łyżeczek gorącego kubka...800 kcal jak nie więcej zjadłam...
TO ZA DUŻO!!
Jutro zjem tylko....hmm... 2 jabłka i orzechy i może coś u cioci:)
Albo tylko pół jabłka i coś u cioci....Albo nie...Zjem chochelkę rosołku z ryżem, bo przecież mama ma zrobić."


Nawet nie wiem co powiedzieć jak patrze na ten wpis... Brak słów, ale wiem, że problem ten jest bardzo często spotykany w XXI wieku. Mając tę przyjaciółkę "Anę" miałam wyrzuty sumienia i robiłam sobie kary za to, że organizm domagał się składników odżywczych. Wszystko przez zaślepienie. Chudość bardzo mi się wtedy podobała i było to dla mnie coś pięknego. Tabelkę z kaloriami i ćwiczenia na schudnięcie znałam na pamięć. Codziennie rozmawiałam z motylkami na temat tego co zjadłyśmy, czy ćwiczyłyśmy dzisiaj i jak ukrywamy jedzenie przed rodziną. Gdy teraz czytam to, to aż nie mogę uwierzyć, że dziewczyna z pamiętnika i ja teraz to ta sama osoba.
Dziewczyny (i chłopacy, bo wiem że są tez tacy) wybierając drogę Any robicie najgorszy błąd. Wiem, ze wszystko z nią wydaje się proste, ale to tylko złudzenie. Cytat "Quod me nutrit me destruit – To, co mnie żywi, niszczy mnie" nie jest prawdą. Skoro żywienie was niszczy, to co w takim razie robi z waszym organizmem głodówka? Oczyszcza go? Tak jeśli trwa dzień, dwa, ale nie kilka tygodni! To nie jest wcale wasza "przyjaciółka", a wasz największy wróg, który was zabija od środka! Mi na szczęście się udało z tego wyjść. Oglądałam kiedyś program w telewizji o anoreksji i nagle jakby ktoś zdjął mi klapki z oczu. Zobaczyłam przerażająco chude dziewczyny, które nienawidzą swojego ciała, a ich samoakceptacja jest strasznie niska. Wtedy poczułam się tak, jakby ktoś uderzył mnie kijem bejsbolowym. Wiedziałam już, że nie chcę taka być i muszę z tym skończyć. Powoli zaczęłam więcej jeść, aż doszłam do normalnej dawki czyli 2000 kcal dziennie. Nie myślcie, że to co było kiedyś poszło w niepamięć - to siedzi do dziś w mojej psychice i chroni mnie przed tym, aby nigdy już tak nie postępować.
Skutki bycia motylkiem? Dzisiaj nie mogę jeść wiele rzeczy jak np.: czipsy solone, chrupki prażone, smażone rzeczy, pieczone ziemniaki, niektóre słodycze, bo najzwyczajniej w świecie mój organizm nie chce tego trawić i zaczyna mnie strasznie boleć brzuch. Także moja odporność jest bardzo niska. Jak byłam mała to lekarka za dużo faszerowała mnie lekarstwami, przez co miałam niższą odporność niż inne dzieci, mając anoreksję spowodowałam, że moja odporność spadła prawie do zera. Po jakimś czasie doszła tarczyca i przytyłam prawie 15 kg. Uwierzcie mi nie było warto....
To nie jest piękne!





Jeśli są jakieś osoby, które czytają ten post i chcą być motykami, żyć z pro-aną, to proszę opamiętajcie się. Na prawdę wybierając ją to wasz najgorszy błąd! Można schudnąć w inny sposób. Tutaj pokazywałam jakiś czas temu jak schudłam ćwicząc i trzymając dietę. Tak, możecie powiedzieć " Tu przestrzega przed anoreksją, a sama jadła tam ponad 1000 kcal dziennie". To prawda, ale jedząc 1100-1200 kcal dziennie wartościowych produktów byłam bardziej najedzona niż wtedy, gdy jadłam 2000 kcal. Do dziś ja trzymam, ale jem w granicach 1500-1700 kcal, a nawet więcej - nie liczę już tego dokładnie. Staram się codziennie ćwiczyć, aby moje ciało było zdrowsze. I to ćwiczenia i zdrowe odżywianie to klucz do sukcesu, a nie anoreksja! Jeśli za jakiś czas, jakaś osoba po przeczytaniu tego posta się opamięta, to będzie dla mnie mega, duży sukces! 
Pamiętajcie - życie mamy wszyscy tylko jedno!

Dzięki za uwagę :)

Udostępnij w Google +

Veronika (veronique228)

Nazywam się Weronika i prowadze tego bloga. Znajdziecie tu dużo postów urodowych, lifestylowych jak i wykonane przeze mnie DIY. Mam nadzieję, że miło spędzicie tu czas :) Więcej o mojej osobie w zakładce "O mnie".
    Blogger Comment
    Facebook Comment

21 komentarzy :

  1. Dobrze, że z tego wyszłaś i doszłaś do siebie, niestety rzadko kiedy udaje się zrobić to samodzielnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o tym, ciężko z tym walczyć, ale warto spróbować jeśli nie samemu to z pomocą innych.

      Usuń
  2. Nie wiem dlaczego jedni są bardziej podatni na tego typu choroby. Dużo osób się odchudza, jednak nie popadają w skrajności. Ja zawsze wolałam sobie pojeść, ale poćwiczyć niż zrezygnować z jedzenia. Bardzo cieszę się, że z tego wyszłaś, jesteś naprawdę silna! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. jak ja CIę dziewczyno rozumiem! dokładnie w tym samym roku zaczęłam na to chorować.
    też opamiętałam się w odpowiednim momencie.. wyszłam z tego sama.. nie prosiłam nikogo o pomoc, chociaz w pewnym momencie nie miał już a ni grama siły żeby z tym walczyć... tak się cieszę ze mamy to za sobą :) trzymam kciuki i za Ciebie i za siebie :*


    Aniaaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Też będę za ciebie trzymać kciuki, aby choroba nie wróciła :)

      Usuń
  4. Cieszę się, że dałaś sobie rade :)
    A wiesz może co zrobić, gdy twoja koleżanka (z którą masz dobry kontakt i relacje) nic nie je, aby schudnąć? Sama wymyśliła sobie tą "dietę". Codziennie pije tylko samą wodę, nic nie je i ćwiczy do takiego stanu, że ja bym już dawno karetke wezwała. Dużo razy z nią o tym rozmawiałam i prosiłam, aby zaczęła jeść, bo to nie wyjdzie jej na dobre. Ona jednak miała swoją zasadę, dla mnie nieprawdziwą, nie jesz = chudniesz, nie ma tłuszczu. Jednak ja się o nią martwie, czasami uda mi się ją nakłonić do zjedzenia czegoś w ciągu dnia, czasami do szkoły zabiera kanapkę i ją pilnuję żeby zjadła. Co mam robić? Schudła już ok. dziesięciu kilogramów,pije dużo kawy i wody oraz ćwiczy prawie do omdlenia. To nie jest dobre.. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prędzej czy później jej zachowanie doprowadzi do anoreksji. Wiesz co ja bym zrobiła? Zabrała ją na wycieczkę - niespodziankę, do siłowni, aby jakiś trener/trenerka "porozmawiała" z wami na temat ćwiczeń i zdrowego żywienia :)

      Usuń
    2. Z tego co mi opowiadała chodzi już na siłownie ze swoim tatą i jego kolegami. Pewnie by nie chciała tam pójść. Ale dziękuję za rade :) A może do dietetyka powinna iść?

      Usuń
    3. Powinna, powinna, nawet powinna pójść do szpitala gdzie są anorektyczki i zobaczyć jak tam żyją, ale teraz takie szpitale w większości są pozamykane dla obcych osób.

      Usuń
    4. Tylko nie wiem jak ją przekonać. Jak kiedyś się z nią już trochę kłóciłam i jej tłumaczyłam, że to do czego dąży i jak to robi nie jest dobre, to ona mnie zaczęła obrażać i to nie tak jak robią to dzieci na podwórku, tylko zaczęła mówić różne rzeczy, które o mnie tak na prawdę myśli.. było mi przykro ale postanowiłam się nie poddawać i chce jej pomóc.

      Usuń
  5. gratulacje! wyjście z tego można uznać to ogromny sukces.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, że udało ci się wyjść samej z tego problemu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mam nadzieję, że kogoś przed nią przestrzegę :)

      Usuń
  7. Bardzo mądry wpis. A Tobie gratuluję, że poradziłaś sobie z tym :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś też o mało co nie zostałam pro-ana. Nigdy otyła nie byłam, ale za to do szczupłych też nie należę i do tego całe życie narzekam na moje grube nogi, teraz nie mam aż tak wielkiej paranoi (po prostu wyeliminowałam niezdrową żywność i dodałam więcej ruchu) ale w gimnazjum to była masakra, przez okres tygodnia, może dwóch miałam taki czas gdzie żywiłam się jogurtami naturalnymi i chlebem, a cokolwiek więcej zjadłam to popadałam w paranoję, że przytyję kilka kilo. Na szczęście z wiekiem mi prawie przeszło (na nogi wciąż narzekam). Przeczytałam Twój wpis i uważam, że jest bardzo mądry, mam nadzieję, że któraś z dziewcząt, która planuje być pro-ana lub już jest pro-ana natknie się na Twój wpis i uświadomi sobie, że to nie jest dobre ani dla zdrowia, ani dla psychiki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie zaślepienie i dążenie do perfekcji niestety niesie za sobą przykre skutki :(

      Usuń
  9. Wiem co przeszłaś. Sama przez długi czas byłam w tym "środowisku". Nosiłam czerwoną nitkę, byłam praktycznie uzależniona od forum pro-ana, a dziewczyny, które tam poznałam uważałam za bliższe niż rodzina - bliższe niż ktokolwiek. Wyniszczyłam sobie organizm, także lekami, od który poniekąd się uzależniłam - różne leki na różnych etapach choroby. Szybko przekształciło się to u mnie w bulimię, którą zdiagnozowano u mnie po 3 latach. Tyle czasu w tym siedziałam... Może zabrzmi to banalnie, ale to chłopak pomógł mi z tego wyjść. Gdy się poznaliśmy chodziłam na terapię, która nic mi nie dawała. On zmotywował mnie do dbania o siebie, pokazał, że można ZDROWO SIĘ ODŻYWIAĆ I NIE TYĆ (o czym, z ręką na sercu, nie miałam pojęcia, bo moja rodzina ZDECYDOWANIE nie odżywia się dobrze i zdrowo). Odkąd go poznałam (czyli 1,5 roku) schudłam 10 kg tylko i wyłącznie zdrowo się odżywiając, słuchając potrzeb swojego organizmu, pozwalając sobie na słodkości, bomby kaloryczne itp. Jestem szczęśliwa, naprawdę.
    Planujemy zacząć ćwiczyć, ponieważ troszeczkę tłuszczyku na brzuszku jest, mimo, że oboje wagę mamy zdecydowanie w normie :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń